niedziela, 16 lutego 2014

Klara Badano - piękna, święta, zakochana

Elegancka, energiczna, delikatna. Młoda, piękna, wysportowana. Normalna chrześcijanka. Kochała, życie, ludzi, góry. Nagle choroba, potem agonia i śmierć w 18. roku życia. Błogosławioną ogłoszona w 2010r przez Benedykta XVI. Pozostały po niej listy, notatki i film nakręcony amatorską kamerą. Nazywała się Chiara Badano. Chiara Lubich - założycielka ruchu Focolari - nazwała ją "Chiara Luce" to znaczy "Jasne Światło"…

Podczas gry w tenisa nagle odczuwa bardzo silny ból w ramieniu. Początkowo nie przywiązuje do tego wagi, podobnie zresztą lekarze. Nawroty bólu skłaniają ich jednak do przeprowadzenia dokładniejszych badań. I oto wynik jak wyrok: sarcoma osteogenico - rak kości z przerzutami, jedna z najcięższych i bolesnych postaci nowotworu. Po długim milczeniu, bez płaczu i bólu Chiara przyjmuje odważnie wiadomość. "Będzie dobrze. Jestem młoda" - mówi. Jej ojciec powie później: "Byliśmy pewni, że Jezus był pośród nas. To On dawał nam siłę". Rozpoczyna się dogłębna przemiana; bardzo szybka wspinaczka do świętości.

Pobyt w szpitalu. Chiara wyróżnia się altruizmem. Rezygnując z własnego wypoczynku, pomaga dziewczynie w ciężkiej depresji, uzależnionej od narkotyków. Towarzyszy jej wszędzie. Wstaje z łóżka mimo bólu, jaki odczuwa z powodu przerzutów w kręgosłupie. Potem będę miała czas aby spać - mówi. Stara się prowadzić normalne i radosne życie. Pisze w pamiętniku: "Tę chorobę Jezus zesłał mi we właściwym momencie".

Leży w szpitalu w Turynie. "Na początku myśleliśmy, że idziemy do niej, aby ją podtrzymać na duchu. Zrozumieliśmy jednak bardzo szybko, że to my nie mogliśmy się bez niej obejść, jakby przyciągani tajemniczym magnesem". Jeden z lekarzy, Antonio Delogu wyznaje: "Swoim uśmiechem i wielkimi, pełnymi światła oczyma pokazuje, że śmierci nie ma, a jest tylko Życie".

Przechodzi dwie bardzo bolesne operacje. Po chemioterapii traci włosy, na których jej tak bardzo zależało. Przy każdym straconym kosmyku mówi prosto ale treściwie: "Dla Ciebie Jezu". Nic nie pomagają operacje kręgosłupa ani chemioterapia. Rodzice przypominają jej, że za tym wszystkim kryje się tajemniczy plan Boga. Chiara kocha jeszcze goręcej. Koledze, który jedzie do Afryki z misją humanitarną oddaje swoje oszczędności. Mówi:"Mi nie są potrzebne. Ja mam wszystko".

Istnieje taśma na której Chiara opowiada o bardzo bolesnym badaniu: "Gdy lekarze rozpoczęli ten mały lecz dokuczliwy zabieg, przyszła pani z promiennym uśmiechem na ustach, przepiękna. Zbliżyła się do mnie, wzięła mnie za rękę i wlała we mnie odwagę. Znikła tak szybko, jak przyszła; więcej już Jej nie widziałam. Ogarnęła mnie ogromna radość i zniknął lęk. Zrozumiałam wtedy, że gdybyśmy byli gotowi na wszystko, ileż znaków Bóg by nam zesłał!".

Paraliż nóg. Ostatnia tomografia nie daje żadnej nadziei. Nadchodzi chwila wielkiej próby. Chiara nie chce morfiny. Tłumaczy: "Odbiera świadomość, a ja mogę ofiarować Jezusowi jedynie cierpienie. Chcę dzielić z Nim jeszcze przez trochę Jego Krzyż". Pyta lekarzy o swój stan. Chce być wszystkiego świadoma.

Pokój w szpitalu a następnie jej dom rodzinny staje się "domowym Kościołem" - miejscem spotkań i apostolatu. Chiara Luce jest już dojrzała. Pisze do niej lekarz, Fabio Marzi: "Nie jestem przyzwyczajony spotykać młodych takich, jak Ty. Zawsze myślałem, że w Twoim wieku przeżywa się wielkie emocje, szalone radości, entuzjazm. Nauczyłaś mnie, że jest to także czas pełnej dojrzałości".

19 lipca 1989 - straszny krwotok. Chiara zostaje uratowana w ostatniej chwili. Mówi: "Nie płaczcie nade mną. Ja idę do Jezusa. Na moim pogrzebie nie chcę ludzi płaczących lecz głośno śpiewających". Podłączona do kroplówki mówi: "Czymże jest ta spadająca kropla w porównaniu z gwoździami w rękach Jezusa". Z każdą kroplą powtarza: "Dla Ciebie". Odwiedza ją kardynał Saldarini i pyta: "Masz przepiękne oczy. [Bije z nich] cudowne światło. Skąd ono w Tobie się bierze?". Chiara odpowiada: "Staram się bardzo kochać Jezusa".

Czasami, choć zdarza się to rzadko, prosi rodziców, by nie wprowadzali do jej pokoju przyjaciół. Któregoś dnia tłumaczy: "Nie był to znak mniejszej sympatii lub smutku. Wręcz przeciwnie. Było mi trudno schodzić z tego poziomu na którym się znajdowałam a potem wchodzić tam z powrotem. Wszyscy, którzy są przy niej, oddychają "atmosferą Nieba". Chiara pisze: "Ważne jest wypełniać wolę Bożą, to znaczy zaangażować się w grę, którą On prowadzi... Czeka na mnie inny świat i nie pozostało mi nic innego, jak mu się oddać. Czuję się teraz wciągnięta we wspaniały plan, który powoli, powoli się przede mną odkrywa. Tak bardzo lubiłam jeździć na rowerze, a Bóg zabrał mi nogi ale dał mi skrzydła...".

19 lipca 1990 r. pisze do Chiary Lubich: "Medycyna złożyła broń. Wszystko zależy od Boga. Ponieważ przerwano zabiegi, nasilił się ból kręgosłupa, spowodowany dwoma operacjami i unieruchomieniem w łóżku. Nie daję już rady obrócić się na bok. Czy zdołam być wierna Jezusowi Opuszczonemu? Czuję się tak bardzo mała, a droga do przebycia jest ciężka. Czasem czuję się przygnieciona cierpieniem. Lecz to Umiłowany przychodzi mnie odwiedzić, prawda? Tak, ja też powtarzam razem z Tobą: Jeśli chcesz tego Ty, Jezu, ja też tego chcę.

Nadchodzi czas, gdy jest pewna, że niedługo odejdzie. Nie chce tego zmieniać. Nie prosi o uzdrowienie, lecz o moc do wypełnienia woli Bożej. Właśnie wtedy przygotowuje razem z mamą "uroczystość zaślubin", jak sama nazywa swój pogrzeb. Niemalże nie da rady mówić. Tłumaczy jak chce mieć uszytą sukienkę. Decyduje, że będzie biała, bardzo prosta, z czerwonym paseczkiem. Prosi, by ubrała się w nią jej najlepsza przyjaciółka. Chce zobaczyć, jak na niej leży. Tłumaczy też mamie, jak chce być uczesana na ten dzień. Wybiera muzykę, śpiewy i czytania mszalne. Opowiada jakimi kwiatami ma być przybrany kościół. Chce, aby ceremonia pogrzebowa była jednym wielkim radosnym świętem. "Mamo - prosi. Gdy będziesz mnie przygotowywała [do trumny], musisz powtarzać: Teraz Chiara Luce widzi Jezusa".

Obok Chiary Luce jej mama i ojciec. Za drzwiami - przyjaciele. Spokój, swego rodzaju zwyczajność. Jej ostatnie słowa są skierowane do mamy: "Ciao. Bądź szczęśliwa, bo ja jestem szczęśliwa". Jest niedziela, 7 października 1990 roku, godzina 4 nad ranem.

Na prośbę mnóstwa wiernych biskup Acqui, Livio Maritano zwraca się 7 października 1998 roku z prośbą do Kongregacji ds. Świętych o pozwolenie na rozpoczęcie w diecezji procesu beatyfikacyjnego. 21 listopada nadchodzi pozytywna odpowiedź i 6 czerwca 1999 rozpoczyna się proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym, który zakończył się 21 sierpnia 2000, podczas Światowego Dnia Młodych. 7 października, w 10 rocznicę narodzin Chiary Luce dla Nieba, sprawa zostaje wprowadzona do Rzymu.

Na podstawie: http://adonai.pl/ludzie/?id=100 


Inne artykuły:
* Nastolatka w niebie -  gosc.pl

18 komentarzy:

  1. Jaka piękna osoba i postawa! Podziwiam! Tylko naśladować. "Wszystko dla Ciebie, Jezu". Obyśmy próbowały tak żyć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka piękna osoba i postawa! Podziwiam! Tylko naśladować. "Wszystko dla Ciebie, Jezu". Obyśmy próbowały tak żyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezwykła Dzielna Niewiasta, bierzmy z niej przykład.

    OdpowiedzUsuń
  4. Alicja artykuły Uśmiech Chiary...i Beatyfikacja.....nie chcą się otworzyć, ale być może, że to tylko na moim komputerze?czasami coś się zawiesi i..., chociaż" Nastolatka w niebie "mi sie otworzył. To tak dla Twojej wiadomości
    aga ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aga. Ten wpis robiłam dziś u siostry, a jej komputer jest... dziwny;) Zaraz poprawię.

      Usuń
    2. Poprawione. "Uśmiech Chiary" był na niedziele.pl, ale nie mogę go otworzyć...

      Usuń
    3. OK. działa, a tak przy okazji, to niesamowita dziewczyna, kiedyś kilka lat temu czytałam o niej w jakiejś gazecie, dobrze ,że Ją przypomniałaś. To niezwykle budujące świadectwo na dzisiejsze czasy. I kiedy czytasz taki artykuł, to twoje problemy, cierpienia, troski, zmartwienia.... wydają ci się bardzo malutkie...aga

      Usuń
  5. Chwała Panu za takie cudowne świadectwa. Człowiekowi się niekiedy wydaje, że nie wiadomo jak cierpi. Dzięki Alu.
    Ania A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chiara została ogłoszona błogosławioną 25 września 2010 w sanktuarium Matki Bożej Miłości pod Rzymem. Beatyfikacji przewodniczył w imieniu papieża Benedykta XVI prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, abp Angelo Amato.
    Liturgiczne wspomnienie błogosławionej Chiary Badano przypada 29 października.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  7. Błogosławiona Chiaro módl się za nami...
    A.K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chiara urodziła się w 1971r...
    Moja rówieśniczka i już Błogosławioana.
    Chiaro módl się, proszę, za mną , moją rodziną ,bliskimi i wszystkimi DN i oczywiście za O.Pawłem
    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się Alu, że zrobiłaś ten wpis o Chiarze Luce... zwłaszcza, że właśnie od kilku dni na Śląsku przebywają jej rodzice w związku z obchodami Światowego Dnia Chorego. Jutro na Wydziale Teologicznym UŚ w Katowicach odbędzie się konferencja z ich udziałem na temat wiary i miłości wobec 'bólu duszy'.
    Mnie kojarzy się jakoś bardzo z innym świętym (błogosławionym), poprzez trochę podobną historię życia, patronem młodzieży, studentów i ludzi gór, Pierre Giorgio Frassatim, beatyfikowanym przez Jana Pawła II. Obydwoje są patronami ludzi młodych. Chiara - również zagubionych, poszukujących i niewierzących. On umiera w wieku 24 lat na heine medina. Obydwoje święci. et

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewa za pomysł;)
      A obecność rodziców Chiary jest niezwykła. Na stronie gosc.pl jest artykuł o tym wydarzeniu:
      "- Tylko czasem odwiedzałem Chiarę - wspominał Franz Coriasco. - Ale jak wychodziłem z jej pokoju miałem wrażenie, że wchodzę na inną planetę, w świat szalonych ludzi z innymi problemami. Chciało się wracać do tego pokoju, gdzie była normalność". Historię błogosławionej bł. Chiary Luce Badano, dzięki jej rodzicom i przyjaciołom, poznają Ślązacy. W niedzielę Włosi spotkali się z młodymi archidiecezji w parafii bł. Karoliny w Tychach.
      Pobraliśmy się w wieku 26 lat. Naszym marzeniem było posiadanie wielu dzieci - rozpoczęła spotkanie z młodzieżą Maria Teresa, mama błogosławionej. Mimo gorącego pragnienia posiadania dziecka, kobieta nie potrafiła zajść w ciążę. Ruggero, jej mąż, postanowił w tej intencji modlić się w pewnym sanktuarium maryjnym. Po upływie 11 lat na świat przyszła Chiara. Rodzice od początku czuli, że nie do końca należała tylko do nich. - Chiara dawała nam wiele radości, rosła piękna, zdrowa, wychowywaliśmy ją w wolności, nie takiej, która pozwala na wszystko, ale w wolności Bożej - tłumaczyła Maria Teresa".
      Więcej w artykule: http://katowice.gosc.pl/doc/1887387.Bl-Chiara-Luce-Badano-na-Slasku

      Usuń
  10. Dzięki Alu za ten artykuł. Tak piękne świadectwo życia uczy nas wielkiej miłości do Boga. Cieszę się, że mogłam go przeczytać. ... Dzielmy się wiarą jak chlebem...:) Dorota

    OdpowiedzUsuń
  11. Chiara swoją postawą pokazała mi, że kobieta szczęśliwa i spełniona to taka, której największym pragnieniem życia jest pełnienie woli Boga. Jej szczęście pochodzi właśnie z tego źródła... inne pragnienia i tęsknoty są pochodną tego największego. To świadectwo rodzi we mnie takie pragnienie właśnie... By podążać za głosem Boga bez względu na okoliczności.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bogosławiona Chiaro módle się za nami, zapraszamy Cię, szczególnie podczas spotkań Dzielnych Niewiast, towarzysz nam, wstawiaj się za nami...
    A.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozmowa z rodzicami Chiary Badano w Gościu Niedzielnym
    http://gosc.pl/doc/1897920.Swiatlo-dla-wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowici są Jej rodzice! Takie świadectwa dają siłę, umacniają...
      A dzisiejsze Słowo Boże do Filipian...piękne! "Bracia, ja nie wmawiam sobie, że osiągnąłem cel. Ale jedno czynię: zapominając o tym, co jest za mną, a zwracając się ku temu, co przede mną, biegnę ku mecie po nagrodę, do której Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie."
      Dzięki Alicja:) aga

      Usuń